Birma szczyci się wspaniałymi świątyniami i przepiękną przyrodą, ale to co mnie w tym kraju urzekło najbardziej to ludzie. Przyjaźnie nastawieni, z sercem na dłoni i uśmiechem na twarzy pomogą Ci w najmniej oczekiwanym momencie. Mandalay, dawna stolica Birmy i otaczające ją dawne królewskie miasto Inwa, Mingun oraz Amarapura z najdłuższym tekowym mostem na świecie robią wrażenie, ale Mandalay zapamiętam z innego punktu widzenia. To tu zostałam poczęstowana granatem przez właścicieli sklepiku, którzy skrupulatnie odzielili pestki od skorupki. Na przedstawieniu teatru marionetek, na które wróciłam po raz drugi, najstarszy z lalkarzy osobiście podziękował mi za powtórne przybycie, a drugi z nich podwiózł nas motorem do domu. Teatr, mimo wielowiekowej tradycji upada i to dzięki turystom głównie jeszcze istnieje, bo sami Birmańczycy raczej oglądają przedstawienia w restauracjach do kotletu. Spektakl dzieli się na dwie części: pierwsza pokazuje historię stworzenia świata, druga natomiast sceny dworskie. W XIX wieku teatr marionetek był popularny na dworach królewskich. To, co czyni przedstawienie innym są aktorzy poruszający lalkami. Co jakiś czas kurtyna odsłania ich od pasa w górę, dzięki czemu można ich zobaczyć w ruchu, a na dodatek usłyszeć, bo prowadzà dialogi a nawet śpiewają. Mnie oczarowała tancerka, która również występuje w przedstawieniu i której choreografia naśladuje ruchy lalki! Jest niby poruszana za pomocą sznurków, tak jak marionetki. Aktorom towarzyszy orkiestra składająca się z tradycyjnych instrumentów takich jak cymbały, bębny, gongi oraz harfa w krztałcie łodzi.
Na koniec wspomnę o Angelo, nasz anioł stróż kierowca woził nas dwie motorem na szczyt stromej góry bez kasków, ryzykując policję na karku. Wzruszył się, gdy powróciłyśmy do Mandalay i widząc go zawołałyśmy radośnie z okna naszego hotelu. Żegnając nas odwiózł o trzeciej nad ranem na pociąg śpiewając romantyczną piosenkę i podarował nam na śniadanie przepyszne placki indyjskie. Angelo, podobnie jak inni kierowcy pracuje o nieregularnych porach śpiąc głównie popołudniami. Birmańczycy ciężko pracują na kawałek chleba, a dysproporcje w poziomie życia są ogromne. W listopadzie ub.r. odbyła się pierwsza wolna elekcja od 25 lat. Wybory wygrała liga demokratyczna, może wreszcie nastaną zmiany na lepsze.
Na koniec wspomnę o Angelo, nasz anioł stróż kierowca woził nas dwie motorem na szczyt stromej góry bez kasków, ryzykując policję na karku. Wzruszył się, gdy powróciłyśmy do Mandalay i widząc go zawołałyśmy radośnie z okna naszego hotelu. Żegnając nas odwiózł o trzeciej nad ranem na pociąg śpiewając romantyczną piosenkę i podarował nam na śniadanie przepyszne placki indyjskie. Angelo, podobnie jak inni kierowcy pracuje o nieregularnych porach śpiąc głównie popołudniami. Birmańczycy ciężko pracują na kawałek chleba, a dysproporcje w poziomie życia są ogromne. W listopadzie ub.r. odbyła się pierwsza wolna elekcja od 25 lat. Wybory wygrała liga demokratyczna, może wreszcie nastaną zmiany na lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz