3 października 2017

Yellowstone


             Odkąd zobaczyłam jako nastolatka po raz pierwszy w życiu zdjęcie gorącego źródła w kolorze tęczy z lotu ptaka, moim marzeniem było ujrzeć je na własne oczy. Pamiętam jak parę lat temu mijałam wystawę zdjęć National Geografic na płocie Łazienek Królewskich i znowu je zobaczyłam, tym razem jednak wydrukowane na dużym formacie. Wpatrywałam się zahipnotyzowana i poczułam, że to musi być najpiękniejsze miejsce na Ziemi.
             Kiedy znalazłam się wkońcu w Stanach misją numer jeden stało się oczywiście dotarcie do Yellowstone, gdzie znajduje się owo tęczowe gorące źródło zwane Grand Prismatic. W moich wyobrażeniach widziałam je z lotu ptaka albo gdzieś wysoko z czubka góry. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna. Nie toż, że nie dało się polecieć samolotem czy helikopterem to na dodatek góra, z ktorej rozciągał się najlepszy widok była od roku niedostępna, bo zawaliły się drzewa na drodze. Och nie! -pomyślałam- musi być jakiś sposób żeby zobaczyć je z góry! Nie byłabym sobą gdybym jednak nie spróbowała. Dotarcie na górę okazało się niemożliwe, bo wszędzie czaili się robotnicy a z władzaminw Stanach lepiej nie zadzierać. Innej drogi nie było, bo górę otaczała wartka rzeka. Rozejrzałam się więc dookoła i zobaczyłam po drugiej stronie Wielkiego Pryzmatu wzgórze. To była moja jedyna szansa. Ukradkiem popędziłam tam i zaczęłam się wspinać. Z każdym krokiem napięcie i ekscytacja we mnie rosły. Kiedy dotarłam wkońcu na szczyt... rozczarowałam się. Gorące opary gęsto unosiły się nad goràcym źródłem uniemożliwiając dostrzeżenie jego piękna. No cóż, spróbuję jutro, może będzie lepiej. Wspinając się kolejnego dnia już w połowie drogi nie mogłam uwierzyć w to, co widzę! W błękicie nieba, zza sosnowych drzew, lśniło na horyzonacie kolorami tęczy i parowało wielkie okrągłe gorące źródło. Daleko mu było do fotografii z lotu ptaka czy chciażby ze wzgórza po drugiej stronie, ale mnie i tak zachwycił. Rozglądałam sie dookoła i czekałam aż ktoś przyjdzie, chciałam zobaczyć ten sam zachwyt na innej twarzy. Niestety, ku mojemu zdziwieniu nikt się nie pojawił. Podziwiałam to piękno w samotności.
             Kolory gorącego źródła to nic innego jak tryliony żyjących wewnątrz termofili, czyli gorącolubnych mikroorganizmów, które w zależności od jego temperatury (inne w środku, gdzie jest głębiej, inne bliżej krawędzi) posiadają inne pigmenty. W połączeniu z rozszczepieniem światła powstają te niesamowite barwy.
             Yellowstone jest najstarszym i wg mnie najpiękniejszym parkiem narodowym USA. Jest unikalny na skalę światową pod względem ilości gejzerów, gorących źródeł i bulgocącego błota. Jest ogromny, o powierzchni 50 mil kwadratowych. Poza gejzerami i gorącymi wielobarwnymi źródłami park znany jest z największej koncentracji ssaków w całych Stanach. Najpopularniejsze są bizony, które są tu niemal wszędzie, poza tym można spotkać kojoty, wilki, niedźwiedzie, pumy, rysie, górskie kozice, sarny, łosie itd. Sam krajobraz parku jest również zachwycający: wodospady, kaniony, zielone wzgórza, sosnowy las. Dla miłośników przyrody Yellowstone jest niebem.





































Pożar w Yellowstone to naturalne zjawisko, potrzebne do uyrzymania równowagi w ekosystemie. Do lat 70-tych ubiegłego wieku starano się powstrzymywac pożar co doprowadziło do zubożenia ekosystemu. Naukowcom zajęło lata by uświadomic sobie, że paradoksalnie gasząc pożar zmieniają przyrodę. Kiedy zaprzestano to robić las zaczął sie znowu odnawiać.



Bizony można łatwo spotkać przy drodze. Temu towarzyszą ptaki na grzbiecie :)





Ten kojot czai sie na ptaka.

Ta sarna za to czai się na kojota, taaak! Niesamowite kiedy obserwując kojota nagle zauważyliśmy sarnę, która zaczaiła się na kojota po czym zaczęła go gonić! Kojot uciekł gdzie pieprz rośnie. Może była to zemsta.  Brawurowa gonitwa!

To zwierzę nazywa się pronghorn. Nie moglam znaleźć tlumaczenia.

Jeleń.

Ten kruk jak wszystko w Ameryce jest wielki!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz