23 sierpnia 2017

Kraina kanionów.

          Mistyczne, majestatyczne, melancholijne. Zachwyciły mnie głębią, która wydaje się nieskończona, surowością krajobrazu oraz barwami podyktowanymi przez światło dnia. Od szarości w bladym słońcu po ognistą czerwień o wschodzie i zachodzie. Kanionów jest wiele, rozciągają się na powierzchni kilkuset kilometrów pomiędzy stanami Arizona i Utah. Największy z nich i jednocześnie najbardziej znany to Grand Canyon,  marzenie wielu z nas. Warto jednak zwiedzić inne kaniony, bo każdy z nich jest inny i ciekawy. Bryce Canyon ze strzelistymi skałami zwanymi "hoodoo", Antelope Canyon - wykręcona, pofalowana ogromna szczelina w skale ( niegdyś ulubione miejsce zabaw indianskich dzieci, dziś turystyczna atrakcja),  Canyonlands - mniej znany a więc i mniej zatłoczony brat bliźniak Wielkiego Kanionu. Poza kanionami niesamowite wrażenie robią pojedyńczo wyrastające skały jak grzyby po deszczu, zwłaszcza te w słynnym Monument Valley. Jednak nie same parki narodowe, lecz także drogi prowadzące do nich są cudowne. Te najpiękniejsze zawyczaj oznaczone są jako "scenic byways", jak np znana 12-stka i mało znana 95-tka. Mniej najbardziej jednak zachwyciła droga, ktora wcale nie była specjalnie oznaczona, droga na północną część Wielkiego Kanionu. Niewielka część turystów wybiera te trasę, ponieważ jest bardzo długa i wspina się wysoko w góry, przejechanie jej zajmuje więc wiele godzin. Większość wybiera południową, łatwo dostępną część kanionu. Warto jednak poświęcić się i wybrać się na jego północną stronę, nota bene wyżej położoną. Droga prowadzi najpierw przez bezkresną płaską przestrzeń, na której wyrastają na horyzoncie pojedyncze ogromne czerwone skały. W miarę piętrzenia się w górę krajobraz zamienia się w zielony las, a na szczycie w maju leżał jeszcze śnieg. Spora powierzchnia lasu była spalona, a ponieważ w większości jest to las brzózkowy, pomiędzy czarnymi spalonymi pniami wyrastały młode białe drzewka z jasnozielonymi delikatnymi listkami. Niezwykły krajobraz. Droga wydaje się wznosić w nieskończoność, aż doprowadza wkońcu na skraj kanionu.
          Obszar, na którym znajdują się kaniony to tereny zamieszkałe m.in. przez Indian, głównie Navajo i Hopi.  Umieszczono ich w rezerwatach i pozostawiono samym sobie. Rezerwaty żądzą się własnym prawem, nie płacą podatków, to jakby państwo w państwie. Byłoby pięknie, sęk jednak tkwi w tym, że rezerwaty powstały na ziemii niechcianej, na ziemii która jest przeważnie jałowa, na której nic nie ma. Indianie żyją więc w biedzie, często bez dobrej pracy i perspektywy na lepszą przyszłość. Popadają w alkoholizm. Nigdy nie zapomnę widoku ich twarzy gdy zobaczylam je po raz pierwszy. Marne, opuchnięte, powykrzywiane, zniszczone życiem. Wtedy nie wiedziałam jeszcze czemu. Ponieważ ich przodkowie nie znali alkoholu, ich organizm nie wytworzył specjalnych enzymów potrzebnych do rozkładu etanolu, tylko traktowal go jako truciznę. Mają wrażliwsze organizmy i szybciej sie uzależniają. Najlepszym biznesem dla Indian jest turystyka. Monument Valley i Antelope Canyon, oblegane przez turystów znajdują się na terenie rezerwatów. Indianie oprowadzają wycieczki, organizują przejażdżki konne, wyprawy offroadowe, sprzedają rękodzieła (czasem są to podróby z Chin). Na terenie rezerwatow znajdują się też liczne kasyna, które zostały wybudowane z myślą o zlikwidowaniu bezrobocia w rezerwatach i pozyskaniu pieniędzy na rozwój szkół, infrastrukturę i walkę z uzależnieniem. Zapytałam przewodnika Indianina czy w związku z biedą panującą w rezerwatach sporo z nich wyjeżdża do pracy. "Oczywiście, ale wiele też pozostaje" - odparł. "Jeśli wszyscy wyjadą, nasza kultura zaginie, a to jest dla nas najcenniejsze".




Monument valley.



Droga w Monument Valley wołała o pomstę do nieba. Musiałam mocno uważać na dziury przez co straciłam połowę fascynacji :/






Antelope Canyon.








Wyjście z kanionu :)



Naskalni plażowicze.

Horseshoe Bend.


Bryce Canyon.









Canyon de Chelly.







Grand Canyon.



















Ironie losu. Przy tym napisie, na pustej drodze, popsuł nam się samochód. Holowanie i naprawa kosztowala nas w sumie 500$.

Wysoko w górach zaskoczyla nas zima!



Oryginalna stacja benzynowa :)

Popularne w USA przyczepy kempingowe do wynajęcia.

Four corners, czyli jedyne takie miejsce w USA, gdzie krzyżują się cztery stany.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz