Pustynia jest szczególnym miejscem, owianym magią, wzbudzającym pewien niepokój i zrazem fascynację. Kryje w sobie tajemnice nomadów zasypane piaskiem czasu, wędrówki w towarzystwie palącego słońca w poszukiwaniu wody, zimne noce pod kopułą rozgwieździonego nieba. Pierwsze skojarzenia przywodzą na myśl wielblądy, oazę i fatamorganę. Wydawało by się, że Ci, którzy samowolnie decydują się zamieszkać na pustyni muszą być szaleńcami lub desperatami. Nie w Ameryce.
Terlingua, mała wioska na południu Teksasu. Mieszkają tu wprawdzie szaleńcy, ale też artyści i ludzie szukający oazy spokoju. W czasch gorączki złota odkryto tu złoża rtęci, wybudowano kopalnię, ściągnięto robotników i tak powstała pierwsza osada. Gorączka złota trwała, życie kwitło. Przybywali tu ludzie z całego kraju zachęcani nie tylko bogactwami ziemii lecz również surowym krajobrazem. Znana jest historia pewnego bogacza, który zafascynował się tym miejscem i postanowił się przenieść aż z Chicago. Wybudował dla swojej żony piękny duży dom, przywiózł ją, ta niestety jak tylko zobaczyła to miejsce chciała czym prędzej uciec. Dom pozostał więc, nigdy nie zamieszkany i do tej pory stoi pusty na wzgórzu.
Jak większość kopalni minerałów tak i ta po latach świetności upadła. Osada poszła w zapomnienie. Przez lata nosiła miano "ghost town", czyli tzw miasteczka duchów, dopóki nie zaczęli przybywać na nowo poszukiwacze, tym razem jednak nie złota lecz alternatywnego życia. Teraz to miejsce wypełnione ciszą ma surrealistyczną aurę pustynnego krajobrazu połączonego z osobliwymi artystycznymi instalacjami. Mieszkańcy wskrzesili teatr, który tu niegdyś istniał, otworzyli galerie i oprowadzają po okolicy. Jest to jednak miejsce z dala od turystycznego szlaku, więc przybywając tu można poczuć się jak na innej planecie.
No właśnie. Jak to jest na innej planecie? Zadali sobie to pytanie kosmici i postanowili przylecieć eksplorować Ziemię. Wkońcu mamy bogatą florę i faunę, więc jeśli tylko uda im się dotrzeć na kraniec wszechświata gdzie się znajdujemy... W latach 1947 roku w miasteczku Roswell wylądował niezidentyfikowany latający obiekt. Czemu właśnie tam tego nikt nie wie. Może szukali odpowiednio wielkiej pustej przestrzeni dla swojego pojazdu, może wylądowali tam przypadkiem, a może oczarował ich surowy pustynny klimat? Naukowcy twierdzą, że jesteśmy tak daleko od centrum wszechświata, że kosmici musieli by tu trafić przypadkiem, a szanse na to są znikome. Amerykańskie społeczeństwo ogarnęło jednak szaleństwo. Powstały teorie spiskowe na temat rządu przeprowdzającego eksperymenty na kosmitach, testy z pojazdami itp. Dowodów zarówno na przybyszów pozaziemskich jak i teorie spiskowe brak więc pozostaje jedynie uwierzyć. Miliony uwierzyło. Pamiętam jak na studiach zaczytywałam się w książkach Ericka von Dänikena o kosmitach. Ja też uwierzyłam. Dzisiaj Roswell to kicz, tandeta i mnóstwo zabawy wokół kosmitów.
|
W drodze na pustynię zwiedziliśmy Caverns of Sonora, przepiękny ogromny labirynt jaskiń z unikatowymi minerałami i formacjami skalnymi. Dzięki temu, że jest mało znana i przyjechaliśmy tuż przed zamknięciem byliśmy sami z przewodnikiem. |
|
Niesamowite wrażenie zrobily na mnie kryształy świecące w ultrafiolecie. W zależności od minerałów, które zawierają świeciły na fioletowo lub zielono. |
|
W takich kontenerach przechowuje się żywność w parkach narodowych. Niedźwiedzie podobnie jak sarny są wszędzie w Stanach. Nawet na pustyni. |
|
Na pustyni dzieją się dziwne rzeczy. W tej wiosce gubernatorem jest.....koza!
Podobno lubi pić piwo :) |
|
Stary teatr w Terlingua. Wciąż działa. |
|
Najbardziej orgyginalne i odludne "rest area" jakie minęliśmy w Stanach. |
|
W drodze do Roswell trafiliśmy na niezwykłe miejsce. To nie śnieg, to biała pustynia. |
|
Piknik na białej pustyni. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz