19 czerwca 2016

Ojciec Zbawiciel.

       Poznałam go na ulicy, siedząc na typowym malutkim azjatyckim stołeczku w oczekiwaniu na motor, który był właśnie naprawiany. Podszedł i odrazu zapytał ile chcemy za nasze motory. Szuka motorów dla dziesięcioosobowej grupy, która chce przejechać na nich Laos i Wietnam. Pieniądze ze sprzedaży zostaną przeznaczone na rzecz niepełnosprawnych dzieci. Szczytny cel. 
       Rob jest Anglikiem. Łysym, starym, z dużymi przednimi zębami pomiędzy którymi widnieje szeroka szpara. Jest niezwykłym człowiekiem. Przemierzył Azję od Rosji po Chiny limuzyną! Z zawodu jest mechanikiem, od wielu lat mieszka w Laosie. Komunikuje się z miejscowymi po laotańsku. Twierdzi, że to małpi język- łatwy i zabawny. Jest bystrym, łagodnym, skromnym mężczyzną. Ojciec czworga dzieci, rozwiedziony, wziął sobie za żonę młodą atrakcyjną Laotankę. Wkrótce będą mieć dziecko.
       Jest wielu takich jak Rob. Jego historia jest jednak nieco inna. Laotańska żona ma bowiem HIV. Oznacza to, że być może przyszłe dziecko będzie zarażone. Rob ma ponad sześćdziesiąt lat, jego żona około trzydzieści. Wiedział o chorobie i mimo tego zdecydował się podjąć ryzyko. Kiedy dowiedział się o ciąży tłumaczył żonie, że jest za stary i pewnie umrze jak ich dziecko będzie jeszcze młode. Ona rozpłakała się i odpowiedziała, że nieszkodzi, że wychowa je sama z pomocą rodziny, że to jej jedyna szansa na dziecko. Kto zechce kobietę z HIV-em? Ścisnęła jego serce. 
       Laotańscy mężowie są niewierni, co jest niemal tradycją. "Falang", czyli biały człowiek z zachodu jest więc poszukiwanym mężczyzną nie tylko dlatego, że jest biały i bogaty, lecz również dlatego, że jest wierny. Żona Roba zaraziła się właśnie od byłego, niewiernego męża.
       Rob uratował nie tylko człowieka, ale również małpę. Kupił ją na lokalnym bazarze za grosze. Prawdopodobnie wylądowałaby na jakimś stole lub w "cyrku na kółkach". Niestety w Azji jest to nierzadkie. Nie mógł na to pozwolić. Wziął ją do swojego ogrodu, gdzie wychowywała się z psem i kurami. Widziałam nagrania jak się czule bawią ze sobą. Coś pięknego! Niestety jak to w małpim gaju tak i w ogrodzie małpka zaczęła wariować i niszczyć wszystko. To dzikie zwierzę i pomimo starań ciężko je było udomowić. Ostatecznie Rob pożegnał się z nią i zawiózł do jednego z ośrodków dla odratowanych zwierząt.
Osobiście widziałam na bazarze malutką małpkę na sprzedaż. Jej życie kosztowało jedynie 30 dolarów.



     
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz