17 kwietnia 2016

W górę.

    Jazda motorem wzdłuż nabrzeża nie należy to najprzyjemniejszych, wiedzie ruchliwą autostradą. To główna trasa przemieszczania się wzdłuż kraju dla autobusów i ciężarówek. Żadna przyjemność dla dwóch kółek w oparach spalin, szczególnie gdy nawierzchnia jest mokra i spod ogromnych kół chlapie brudna woda prost na twarz. Są jednak ciekawe drogi przy wybrzeżu, które warto objechać. Jedna z nich, na półwyspie przy portowym mieście Da Nang, wspina się wokół wzgórza aż po sam szczyt. Wąska, gdzieniegdzie przebijająca się przez leśną gęstwinę dostarcza sporo adrenaliny. Z góry roztacza się majestatyczny widok na zatokę i miasto, szczególnie urokliwe gdy rozświetlone po zmierzchu.
Druga, słynna wśród motocyklistów droga to Hai Van Pass, która przebiega przez Bach Ma National Park. Kręta gładka trasa wije się niczym wąż, wysoko ponad morzem. Okryta płaszczem przeciwdeszczowym z pogodą pod psem, nie dane mi było podziwiać z góry widoki w pełnej okazałości, ale gęsta mgła jak z filmów grozy stworzyła niezwykły klimat, pełen magii i melancholii zarazem.
     Polpularna trasa motocyklowa biegnie z Da Nang dalej na północ, wzdłuż wybrzeża do miasta Hue. My, z tęsknoty za górami i nieutartymi szlakami ruszamy w stronę granicy z Laosem. Tam przebiega dalszy odcinek Ho chi minh trail, czyli starej drogi, dziś rzadko uczęszczanej. Ruszyliśmy w słoneczną pogodę, dzięki czemu mogliśmy podziwiać piękno otaczających nas zielonych gór, gęsto porośnięych dżunglą i barwnych rzek. Niemalże sami, w całkowitej ciszy, jedynie z dźwiękiem mechanicznej pomarańczy. 














Rozciąganie zesztywniałych kości.
Bagażnik Ci odpadł? Na ratunek przychodzi taśma klejąca!
My sklejmy wszystko taśmą...
...mechanicy przyczepiają drutem. Obie wersje równie zawodne na dłuższą metę.









Powrzechny widok: liście palmowe układane przy drodze do wysuszenia.
Powrzechna przeszkoda: woły układające się na drodze.


13 kwietnia 2016

Mechaniczna pomarańcza.

     Mgła otula szczyty, tworzy klimat grozy, nadaje dramaturgii. Jest jakaś złowieszczość w tym, niepokój, lęk przed nieznanym. Magia miejsca czaruje, hipnotycznie kołysze zmysły...
Porywisty wiatr z deszczem bije twarz , mrozi skulone ciało. Dziurawa, czasem śliska żwirowa droga usztywnia ramiona od nadmiaru koncentracji. Stopa nie schodzi z hamulaca. Muszę dotrzeć do celu, przetrwać. Przede mną droga, której nie ma na mapie. Wokół gęsta dżungla, wysokie góry, wąwóz z wijącą się w głębi krętą rzeką. Krajobraz wynagradza trudy. Samotny pęd serpentynami euforyzuje.
    Za chwilę słońce wychyla się zza chmur, rozjaśnia niebo i zieleń, ciepłem otula twarz. Chcę się ogrzać jego blaskiem przez chwilę chociaż, zapomnieć o chłodzie i zmęczonym barkach. Widzę chaty; umorusane dzieci machają do mnie radośnie i witają gromkim okrzykiem. Energia chwili doładowuje i motywuje mnie do dalszej podróży w nieznane mechaniczną pomarańczą...
Droga z Dak To do Kam Ty nie widnieje na przeciętnej mapie, jedynie na google maps. Prawie 200km przez góry, przeważnie pustą drogą. Marzenie każdego motocyklisty.